Pages - Menu

piątek, 26 lipca 2013

22 TC: Ciężarna na Woodstocku

Chyba każda ciężarna ma dni, w których jest tak zmęczona, wyczerpana i srająca hormonami, że ma ochotę po prostu się poryczeć. Albo czuje, że powinna się poryczeć, ale nawet na to nie ma energii.

U mnie było wczoraj mega kombo: 
- wizyta u dentysty
- 2 kilometry pieszo
- godzina korków z wkurzającym uczniem
- irytująca gadanina K do siebie samego nad malowanym biurkiem (po co, na co, tu nie pokrywa, no nic dziwnego, ale to bez sensu, itd itd)
- wizyta na blogu  i zazdrość oraz żal, że kopów mojego dziecka tak nie widać
- wizyta u Rodziców i rozmowa o tym, że nie mogę tego i tego, nie powinnam jechać na Woodstock, a te jabłka będą lepsze dla mnie niż tamte

Gdyby te rzeczy pojawiły się osobno- szara codzienność, jak mały irytujący komar. Ale jest różnica, czy lata wokół nas jeden komar czy chmara. I gdy w końcu wydaje się, że zabiłaś wszystkie- JEB!- i kolejny komar dziabie cię w czoło. 


Więc tak- byłam wyczerpana.

Ale mimo wszystko nie wiem, co zrobić z Woodstockiem. Nie zrozumcie mnie źle- nie jestem typem podscenowym, pogo, chlanie, skakanie, tarzanie się w błocie... Ale lubię Woodstock, lubię pobujać się gdzieś w tylnych rzędach, posiedzieć przy namiocie pod drzewami daleko od scen, odpocząć od gwaru miasta, zjeść krisznowe jedzenie. 

Doradźcie mi- mogę jechać na dwa dni na Woodstock? 


Nuta na dziś:



16 komentarzy:

  1. Kurde, jestem jednym z podpunktów :/ :(
    Obiecuję Ci, że jeszcze wszystko przed Tobą, za kilka dni Ty się pochwalisz.
    Wiesz, w sprawie Woodstocku to ja Ci nie pomogę, ja mam wielki nakaz prowadzenia leniwego i spokojnego trybu życia, także u mnie ta kwestia sama by się rozwiązała. W tym pytaniu są i plusy i minusy. Ale..ja bym nie ryzykowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kochana, nie martw się, po prostu chcę żeby dzidzia moja tak waliła, bo chciałabym żeby wszyscy widzieli. Bo póki, z moją figurą, co wyglądam jakbym z fastfoodami przesadziła, a nie była prawie w 6 miesiącu...

      Usuń
    2. Ja też tyję, mam również już dychę na plusie, no ale ja mam już taką tendencję do tycia, że bez ćwiczeń nie schudnę :/ I jak mój Mąż pyta się, czy pójdziemy na plażę to mówię stanowcze nie, bo boję się że Greenpeace mnie zabierze i zawiezie do fokarium na Helu :P

      Usuń
    3. To coś czuje, że po porodach obie dodamy do kategorii na blogu "odchudzanie po ciąży" :P

      Usuń
    4. ooo.. to dajcie znać jak wrzucicie taką kategorię - jestem 10 kg do przodu, nie wyglądam jeszcze jak hipopotam, ale apatyt mnie nie opuszcza... a tu jeszcze 2,5 miesiąca...

      Usuń
    5. ja już jestem 13 kg! A zostało jeszcze ponad 3 miesiące... dżizas, na bank-bank będzie kategoria "odchudzanie po ciąży" :P

      Usuń
    6. żeby tylko moje dziecko było tak kochane i spokojne, żeby mamusia mogła zostawić je z tatusiem i wybywać z domku na jakiś fitness... bo ćwiczenia w domu nie wchodzą w grę, podobnie jak ostra dieta przy karmieniu... ale podobno maluch ssaniem piersi pomaga, i to bardzo :) No oby wyssał te zbędne kilogramy razem z mleczkiem :)

      Usuń
    7. a może jednak ćwiczenia w domu? ostatnio młody tatuś chwalił mi się, jak to "wyciska" swojego 7 miesięcznego synka leżąc na plecach :D

      Usuń
  2. pomyśl sobie - nieprzyjemności nagromadziły się i minęły zamiast codziennie męczyć mnie kolejną rzeczą! ;)

    Co do Woodstocku to serce mówiłoby mi jedź. Rozum zmusił do odpowiedzi na pytania typu: czy w razie czegoś złego dotrę szybko o szpitala, a co jeśli akurat w te dni będzie mega upał albo wielka ulewa? No i czy to nie będzie zbyt wielki wysiłek?
    A może jeśli masz w porządku gina to się go poradź?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może masz rację- wszystko na raz i mam z głowy :P

      Dzięki za radę co do Woodstocku, muszę to jeszcze wszystko przemyśleć :)

      Usuń
  3. Ja osobiście bym nie zaryzykowała. Ale trzy tygodnie temu wróciłam z Madery, gdzie lot trwał 5 h w jedna stronę, wspinałam się z brzuchem po górach, a Maderczycy patrzyli na mnie jak na wariatkę.
    Jeśli się zdecydujesz, jedź z ludźmi, którzy w razie czego się o Ciebie zatroszczą, sprawny samochód i z dala od najgorszego tłumu. Ty możesz uważać, oby inni uważali też na Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jako pani na Maderze jesteś dla mnie informacją, że mogę jechać na jeden dzień :D

      Usuń
    2. :) no to dobrej i bezpiecznej zabawy! zadowolona mama to szczęśliwa dzidzia :)

      Usuń
    3. true! też tak myślę :)

      Usuń
  4. Cięzka sprawa z tym woodstokiem. Ja bym się raczej nie odważyła. Chociaż Majka juwenalia ze mną zaliczyła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowałam, że jedziemy w piatek koło południa i nie nocujemy tylko w nocy wracamy. Myślę, że to rozsądny kompromis... Bo tak patrzę po dziewuszkach tutaj, to mało która doradza, ale większośc jakieś imprezy masowe zaliczyła :D

      Usuń