Pages - Menu

środa, 18 września 2013

30 TC: Szkoła rodzenia- "Poród"

Dzisiejsze spotkanie, jak pani Wioleta uprzedzała tydzień temu, mogło zmienić podejście naszych mężczyzn do kwestii towarzyszenia nam przy porodzie. Aktualnie K ma podejście takie: "nie wiem, co mam robić, ale będę towarzyszył; nie przecinam pępowiny". Dlatego na zajęcia idę lekko martwiąc się, że może mu się odmienić na gorsze.

Zaczynamy od gimnastyki, najpierw  ćwiczenia rozciągające, potem ćwiczenia właściwe- na czworakach, po wszystkim pozycja leżąca na lewym boku i komplet z ostatnich zajęć: oddechy brzuchem, zwieracze i ćwiczenia Kegla. Całość trwa pół godziny i staram się nie parsknąć śmiechem, gdy wszystkie w tym samym momencie robimy głośne wydechy (jak jakaś przerażająca sekta ciężarnych) oraz gdy Wioleta przy jednej z pozycji mówi, że mamy poruszać kręgosłupem jak kociaki. Przecież my wyglądamy co najmniej jak grupa misiów panda z syndromem zaburzonego trawienia. 

Przez całe ćwiczenia zerkam na zegar, niepewna czy K zdąży i - co ważniejsze - czy trafi w odpowiednie miejsce. Po ćwiczeniach drzwi się otwierają i widzę ojca mojego dziecka, więc się uspokajam. Zaczynają się zajęcia. Wioleta pyta nas i naszych panów, jak wyobrażamy sobie poród i jak to będzie przebiegać. Zgodnie z oczekiwaniem mężczyźni za dużo nie wiedzą, jednak z zaskoczeniem stwierdzam, że dziewczyny o wiele większej wiedzy niż ich partnerzy nie posiadają - wszystkie mówią, że będzie bolało, że mają za zadanie urodzić dziecko, ale jak to wygląda- nie mają pojęcia

Dżizas.

Dobra, poniżej wklejam najważniejsze rzeczy z dzisiejszych zajęć:
- ciąża donoszona jest między 38 a 42 tygodniem, w tym przedziale należy być przygotowanym do ewentualnego porodu, w praktyce oznacza to spakowaną torbę do szpitala i wygolone co nieco między nogami (Wioleta doradziła pomoc ojca dziecka przy goleniu... jednak połączenie "mój mężczyzna+ MACH3+ moje wargi sromowe"... jakoś mnie nie zachęca)
- symptomy przepowiadające, które mogą pojawiać się w ciągu 2 tygodni przed porodem to: skurcze (mniej lub bardziej regularne, niebolesne, trwające nie dłużej niż 2 godziny,  z częstotliwością nie częstszą niż raz na 10 minut), wypadnięcie czopu śluzowego (coś w stylu korka do butelki, ale w wersji bardziej obleśnej i galaretowatej)  oraz "opadnięcie" brzucha
- symptomy "do porodu", czyli oznaczające, że WŁAŚNIE SIĘ ZACZYNA to: skurcze, którym towarzyszy ból, o częstotliwości większej niż 10 minut oraz odejście wód płodowych
- gdy zauważymy skurcze, którym towarzyszy ból, o częstotliwości większej niż 10 minut należy: patrzeć na zegarek i obserwować skurcze, na szpital ruszamy w momencie gdy częstotliwość skurczów zwiększy się do 7 minut
- gdy odejdą wody płodowe należy zatrzymać się w pozycji, w której nas to zaskoczyło by wody do końca wyleciały a następnie wziąć szybki prysznic, założyć majtki z podpaską i ruszyć na szpital (wyjątkiem jest odejście zielonych wód płodowych- wtedy olewamy prysznic i lecimy od razu do szpitala); nie zawsze wody odchodzą "na raz", czasem mogą się sączyć, więc ważne by obserwować co z nas wylatuje ;)
- do szpitala należy: zdjąć całą biżuterię, związać włosy (najlepiej w warkocz), mieć niepomalowane paznokcie, najlepiej ogolone co-nieco; posiadać komplet dokumentacji ciążowej
- poród dzieli się na 3 fazy: faza pierwsza to walka o rozwarcie pełne (czyli 10cm.), należy w niej przestrzegać rad położnych co do aktywności- będzie ona uzależniona od pozycji dziecka; zadaniem partnera jest wspieranie rodzącej w chodzeniu, skakaniu na piłce, czy innych czynnościach, które będzie wykonywać; faza druga to rozwarcie 10cm. i pojawienie się skurczy partych- czujemy wtedy parcie na stolec, jednak zaczynamy przeć dopiero za zgodą położnej (która sprawdzi czy położenie dziecka jest ok), partner staje wtedy przy głowie rodzącej i wspiera (Wioleta ostrzegła przed możliwymi siniakami po ucisku rodzącej), położne cały czas informują rodzącą co ma robić, kiedy oddychać i na jakim etapie jest poród, po wszystkim dzidzia trafia mamusi na klatkę piersiową, partner jest pytany czy chce przeciąć pępowinę, następnie podąża za dzieckiem i w końcu wychodzi, ponieważ następuje faza 3 porodu czyli rodzenie łożyska, ewentualne szycie i oględziny poporodowe
- pierwsza faza porodu może trwać do 18 godzin, co do drugiej fazy - jest szansa urodzenia "na jednym skurczu" partym, jednak taki przywilej mają zazwyczaj kobiety, które rodzą po raz siódmy; my- pierworódki- możemy liczyć na 3-5 skurczów partych; podczas jednego długiego skurczu mamy prą około trzy razy


Nie chcę wyjść na głupią, ale przyznam- nie boję się porodu. Być może spanikuję, gdy odejdą mi wody, albo gdy zaczną się skurcze parte, ale w tym momencie- nie boję się, nie nastawiam się negatywnie. Mam zadanie, jasno przedstawiony zarys realizacji, wiem na co się piszę i dam radę.

Amen.

32 komentarze:

  1. Też miałam dzisiaj taki temat zajęć na szkole rodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak szkoła rodzenia jest spoko. Dla osób, które lubią być przygotowane.

      Usuń
  2. To wpis dla mnie, co bym nie zapomniała, dzięki laska :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. I to jest właściwe podejście - jest zadanie i trzeba je wykonać. W nagrodę największe szczęście, nieprzespane noce, nawał pokarmu, niemowlęce kupy w różnych kolorach, a to tylko początek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty przepraszam chcesz poprawić mi humor czy wręcz przeciwnie ?? :P

      Usuń
  4. Lubiłam chodzić na szkołę rodzenia. Przy drugim dziecku juz sobie darowaliśmy, ale przy pierwszym fajnie było uczestniczyć w takich zajęciach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się zgadzam. Przy drugim już wszystko miałaś za sobą, więc i potrzeby nie było :)

      Usuń
  5. Też jakoś nie odnoszę się strachem póki co, ale myślę, że nie do końca wiemy co nas czeka. Tzn w teorii wiemy, ale jak będzie w praktyce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby było tak jak planujemy -szybko i relatywnie bezboleśnie :P

      Usuń
  6. wczoraj miałam ten sam temat w sr;) na szczęście, mąż musiał wyjść, gdy położna pokazywała zdjęcie łożyska...ble.
    a poza tym miałam wczoraj atak śmiechu na zajęciach-mocno niekontrolowany- i nawet mąż spojrzał na mnie z przestrachem. Ale, gdy położna pokazała na lalce jak jej głowa w pewnym momencie porodu znajduje sie w szyjce macicy i juz nią nie wierzga- a co innego reszta ciała... eh:D wyobraźnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przy łożysku, to tatusiów wypraszają z sali porodowej, wiec domyślam się, że to nic ciekawego ;p

      Usuń
  7. też się nie boję porodu :-) chciałabym mieć to już za sobą :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli wiemy co nas czeka i się przygotujemy na to, to myślę, że jest łatwiej. Ja póki co tak jak Ty - nie boję się. Traktuję poród jako zadanie do wykonania ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację, gdy wiemy jaki jest plan, nie panikujemy bez powodu :)

      Usuń
  9. Jak się zaczął poród to miałam takie dziwne uczucie, niby wszystko się wie, w teorii, ale...
    Co szpital to inna teoria malowania paznokci. Ja usłyszałam, że pomalowane paznokcie to nie problem bo jeśli zaczyna się dziać coś złego to wiedzą o tym dużo wcześniej niż pokażą się zmiany na płytce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w sumie dla pewności, to lepiej tipsów nie zakładać ;p

      Usuń
  10. Dla mnie hard core, który każda kobieta musi przejść na swój sposób. Damy rade! Do tego zostałyśmy stworzone:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz, a ja wychodzę z takiego założenia, że po to są lekarze, położne, żeby zrobili wszystko abym zdrowo, bez komplikacji urodziła zdrowe dziecko. A to, że będzie bolało- no to tak już nas natura obdarowała, nikt nie mówił że będzie lekko. I wiesz co, tak po cichu się przyznam, że też porodu się nie boję. Bardziej przeraża mnie pielęgnacja dziecka w szpitalu. Mam obawy czy będę wiedziała co robić w danej chwili, czy będę mogła karmić, czy się naje, itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najbardziej obawiam się laktacji - czy dzidzia będzie chętna ssać i czy moje cycki będą chętne współpracować

      Usuń
    2. To chyba też kwestia nastawienia. Położna poradziła mi, żeby zacząć gadać z dzidzią,że jak już wyskoczy z brzucha, żeby szeroko otwierała buzię i współpracowała z mamą :-) Polecam spotkać się z położną laktacyjną, która pokaże jak prawidłowo przystawić dziecko do piersi, żeby ładnie zassała i żeby nie poraniła brodawek.

      Usuń
    3. Dzięki za poradę. Oby się obyło bez specjalistycznych wizyt

      Usuń
  12. Grunt to pozytywne nastawienie. Ja też się nie bałam,nastawiłam się, że będzie łatwo, lekko i bezboleśnie. I sądząc po tym co działo się na sali obok, to u mnie było ok :-) A co do facetów, to ja początkowo nie chciałam, żeby mój Krzyś przy tym był, a on upierał się, że chce. Gdy odeszły mi wody zzieleniał z przerażenia i powiedział, że nie da rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no widzisz. Różnie bywa, ale nie ma co nastawiać się negatywnie

      Usuń
  13. Mimo że jestem już 'po wszystkim', to z zaciekawieniem czytałam Twój post. Celne uwagi i fajne poczucie humoru ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na pewno dasz radę. I dobrze że się nie boisz. Trochę Ci tego zazdroszczę, bo ja przed swoim byłam totalnie spanikowana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że podczas porodu jak i potem z dzieckiem dużo zależy od nastawienia i spokoju. Więc próbuję być pozytywnie nastawiona :P

      Usuń