poniedziałek, 31 marca 2014

Sprawdzenie umiejętności:

- w pozycji na brzuchu nogi proste lub półwyprostowane - tak
- w pozycji na plecach łączy dłonie - już w 3 miesiącu to robiła
- podciągane do pozycji siedzącej unosi głowę i ramiona - jak wyżej
- w odpowiedzi śmieje się głośno i gaworzy, próby łączenia sylab - zazwyczaj śmiech w wersji "mute"
- może rozpoznawać znajome twarze i wykazywać zainteresowanie innymi osobami - wydaje się, że matkę poznaje
- z pomocą rodzica może sięgać po przedmioty - sama już sięga :D
- kręci na boki i piszczy z rozkoszy - nie i nie
- interesuje się ruchami swoich rączek - tak
- potrafi chwycić przedmiot, którego dotyka - tak


Włosy - tak, tak, zaczynają rosnąć memu dziecku, mogłabym przysiąc, że z dwóch milimetrów urosły do czterech a nawet pieciu (Yduu, tego nawet nie komentuj właścicielko długowłosego dziecka ;p) Mi natomiast ostatnio zaczęły wypadać garściami, dlatego ja we włosach, dziecko we włosach, sałatki we włosach... masakra
Buzia - weszliśmy w etap macania matczynego lica.... tak, to jest policzek mamy, tak, to jest nos mamy, tak, to jest oko mamy, ałłłł, a tak szczypiesz mamę, no ładnie... Moja cera natomiast umiera, przesuszona, szara jakaś, chyba mała wyciąga ze mnie młodość ;p
Usta - w czwartym miesiącu życia Mała ogarnęła co to jest Smoczek, i raz dwa uzależniła się od niego, dlatego używamy go tylko do usypiania
Ciało - nadal mamy atopię, ale lekką, trochę na brzuszku, trochę na udach i łokciach, kąpiemy w emolientach
Stópki - aaaa, ostatnio mała dostrzegła swoje stópki, że może łapać i trzymać, więc myślę, że już niedługo włoży je do buzi; K uważa, że to niemożliwe :D
Pupa - Jezuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu, to najpiękniejsza pupa na świecie! mogłabym zjeść :D


Rozszerzanie diety. O, to jest temat. "A soczki już jakieś dostaje? Jak to, tylko mleko? Powinnaś jej wprowadzić jabłuszko? No gluten obowiązkowo! Ale dopajasz ją? Nie? Nic dziwnego że taka blada!" Z każdej strony rady, pretensje i wielkie zdziwienie, że tylko cyc. Ano cyc. Do 6 miesięcy dziecko karmione mlekiem matki nie potrzebuje niczego innego, mleko zaspokaja bowiem 100% potrzeb dziecka. I tego się trzymam. 
Dlaczego tak nas bombardują nakazami rozszerzeniowymi? Bo okazuje się, że średnio w Polsce matki karmią piersią pół roku, a wprowadzanie glutenu czy dodatkowych pokarmów musi być pod ochroną mleczną, czyli jeszcze podczas cycowania. Stąd nakazy przedpółroczne. Jednak czytałam dużo i do 6 miesiąca nic nie trzeba prócz cyca. A że moja mała wrażliwa i alergiczka, to tym bardziej dam jej organizmowi jeszcze miesiąc.

A, i lubimy "wlazł kotek na płotek" i głaskanie po główce, obowiązkowo z włosem a nie pod włos :)

Opublikowano 05:32 by lipson

7 komentarzy

wtorek, 18 marca 2014

Wiecie, kiedy nie jest ważne czy dziecko dobrze podnosi głowę, czy głuży poprawnie i czy chwyta zabawki tak jak powinno? Gdy jest chore.

Nie będę się rozwodzić zbytnio, w mojej rodzinie zagościł wirus, który dopadł Gabrysię. Rodzinna doktorka najpierw to zbagatelizowała, a potem od razu doj**** antybiotyk i to z tej samej rodziny jak ten, co nie pomógł Gabrysi ostatnio. Poszłam prywatnie. Mam w dupie już rodzinną, będzie mnie tylko widzieć na szczepieniach.

Gdy myślałam, że wylądujemy w szpitalu, płakałam. Po poprzednim razie jestem przerażona wizją szpitala. Zwłaszcza przez te wszystkie niusy, które pokazują w TV- w szpitalach co rusz giną dzieci, ja pierd****.

Mała wyzdrowiała prawie kompletnie w przeciągu tygodnia. Nasz lekarz prywatny prócz tego, że małą uzdrowił, to zapisał maść na uczulenie na głowie, które pomogło praktycznie w ciągu dwóch dni. A wcześniej męczyliśmy się ponad miesiąc z lekami zapisanymi przez dermatologów.

Więc, gdy mała praktycznie wyzdrowiała a ja któregoś razu zmartwiona, że znów nie kładę jej na brzuszek, przewróciłam mała na brzuchola, a ona... podniosła wysoko głowę rozglądając się na boki, próbując wierzgać trochę nóżkami (początki czołgania się?) i spokojnie sobie tak siedziała napraaaaaawdę długo. I po co się, matka, martwiłaś?

Ale co najbardziej mnie zauroczyło w czwartym miesiącu życia? Gabrysia na prawdę mocno skupia się na wiszących gadżetach a potem powoli wyciąga rączkę i je łapie. Sooooooooł słit! W ogóle mała dużo bawi się sama (matę edukacyjną poobwieszałam dodatkowymi gadżetami).


Najgorsze są aktualnie noce - podczas choroby mała spała ze mną, teraz śpi w łóżeczku ale widać, że ma trudności z przestawieniem się. Długo zasypia, często się budzi, dużo w nocy je. Gdy wstajemy rano, jestem rozpieprzona na maxa.

Przez chorobę nie ćwiczyłam i trochę się zapuściłam. Od początku akcji Ogarnianie Dupy (klik) schudłam jednak 10 kilogramów, w pasie zeszło 10 centymetrów, w biodrach - 6, leciutko ruszyły się łydki i ramiona. Najgorzej idzie oczywiście Poporodowy Wał - jedynie minus 4 centymetry i Masywne Uda - tutaj nadal zero zmian. Ale ostatnio stawiałam pasjansa i wyszło, że do końca kwietnia zejdzie mi kolejne 7 kilogramów :D

Aaa i jeszcze jedno. Mała próbuje wstawać. W sensie podnosi głowę wysoko jak leży, jakby miała zamiar się rozbujać do siadu. A gdy jej pomogę wstać, to jest uradowana na maxa. W ogóle sztywno główkę trzyma, a nasz Lekarz Prywatny mówi, że jest bardzo rozwinięta emocjonalnie :D

Więc tyle.

Dziś na obiad dietetyczny krupnik, ogromny gar wyszedł, przepis już niedługo :D

Opublikowano 04:15 by lipson

8 komentarzy

poniedziałek, 3 marca 2014

Psychoruchowo:

- w pozycji na brzuchu nogi proste lub półwyprostowane
- w pozycji na plecach łączy dłonie
- podciągane do pozycji siedzącej unosi głowę i ramiona
- w odpowiedzi śmieje się głośno i gaworzy, próby łączenia sylab


Rozrywkowo:

- może rozpoznawać znajome twarze i wykazywać zainteresowanie innymi osobami
- z pomocą rodzica może sięgać po przedmioty
- kręci na boki i piszczy z rozkoszy
- interesuje się ruchami swoich rączek
- potrafi chwycić przedmiot, którego dotyka




Mam dziecko mniej więcej podręcznikowe- nie jest ani zbyt wrażliwe, ani zbyt płaczliwe, jest nawet według testu z książki Tracy Hogg - właśnie podręcznikowe. A jestem zmęczona. Noce nieprzespane, dni przepełnione ogarnianiem dzidzi i domu. Więc naprawdę naprawdę nie wiem, jak radzą sobie matki trudniejszych dzieci, a jak samotne matki? To już dla mnie w ogóle nie do pomyślenia. Jak powiedział Bóg w filmie "Bruce Wszechmogący": 

"Rozstąpienie się zupy to nie cud, to sztuczka. 
Samotna matka na dwóch etatach, która znajduje czas dla dziecka- to jest cud" 

Mi się wydaje, że kobieta- matka razem ze swoim dzieckiem to cud. Kobieta, która w kilka miesięcy uczy się robić miliard rzeczy na raz, nie sypiając i nie odpoczywając tyle ile powinna oraz małe dziecko, które w kilka miesięcy uczy się być człowiekiem. 
Jasna dupa. Cud.

A ja na dwa tygodnie zamieniam się w samotną matkę - K wyjechał w delegację. Do Tunezji. Nie wiem, jak wszystko ogarnę, zawsze gdy wracał z pracy trochę mnie odciążył, dzieckiem się zajął... a tak? 24 godziny na dobę jestem ja i tylko ja.
No dobra, mam rodziców, którzy na spacer wyjdą, ale wiecie- na dłuższą metę, to nadal jestem tylko ja.

Dziś wizyta u dermatologa, wiecznie coś. Tym razem uczulenie na całym ciele- czerwonawe suche placki. Gdy byliśmy 2 tygodnie temu u dermatolog, powiedziała, że to ciemieniucha (plamy były tylko na głowie i jedna na brzuszku). Gdy wskazałam tą na brzuszku, pytając czy ciemieniucha może być na brzuchu ta odparła, że to pewnie od pieluszki. 
Głupia pinda. 
Teraz mała ma plamy na głowie, na szyi, na ramionach, na brzuchu... Masakra. A pilnuję co jem. Ciuszki ma prane w JELPie, płyn do kąpieli ciągle ten sam, nie wiem od czego może to mieć. Próbowałam na ta głowę i oliwki, i emolium na ciemieniuchę i emolium do kąpieli i ostatnio dwóch maści (hydrocortisonum i clotrimazolum) i one trochę pomogły, ale całość nadal się rozprzestrzenia, więc według mnie trzeba by znaleźć przyczynę a nie tylko leczyć skutki.
No ale od tego są lekarze, zobaczymy.

Rozmawiałam ostatnio z młodą mamą apropo tego co dzieje się u mnie w nocy (mała budzi się co 2-3 godziny). Analizowałam nawet jak je w nocy i zauważyłam, że średnio jedno karmienie na noc to ma tylko chcicę na ssanie, i po paru minutach zasypia- tutaj koleżanka doradziła użycie smoczka zamiast cycka. Poza tym ważne by dziecko mimo wszystko zasypiało w łóżeczku swoim, więc teraz gdy w nocy karmię, od razu przenoszę małą do łóżeczka, mimo że jeszcze nie do końca śpi, po to by zasypiała już u siebie. 
Jednak jedna rzecz mnie nadal zastanawia- koleżanka doradziła, by reagować w nocy dopiero gdy mała zacznie kwilić/płakać. Ja do tej pory reagowałam szybciej, bo słyszałam, że mała kopie nogami, przebudziła się, rozkopała kołdrę i ssie łapki. Więc nie czekałam, wyciągałam i karmiłam. Może reaguję za szybko? Może mała zasnęła by z powrotem sama? Może nauczyłam ją, że nie warto zasypiać z powrotem, bo zaraz pojawi się cycuś? Jak sądzicie?

Opublikowano 05:45 by lipson

6 komentarzy