Długo leżałam na wersalce i dopiero gdy wstaję, orientuję się, że odeszły mi wody. Zostawiłam po sobie dużą plamę, na którą patrzę chwilę z mieszanką szoku i strachu. No nogach zaczynają mi spływach resztki wód.
- O, proszę - mówi spokojnie K.
Jesteśmy u moich Rodziców, zjawia się Mama i pyta czy mam torbę do szpitala spakowaną. Oczywiście, że nie mam, zostawiłam sobie pakowanie do porodu na ostatni miesiąc.
- Ok, to ja cię spakuję - mówi Mama.
Idę do łazienki, Wioleta mówiła, że gdy odejdą wody trzeba wziąć szybki prysznic i dopiero lecieć na szpital. Chyba, że wody płodowe są zielone lub mają zabarwienie inne od lekko mlecznego. Patrzę więc na to, co wyleciało mi z dróg rodnych. Jest lekko krwiste. Cholera, to nie może oznaczać nic dobrego. Sięgam więc tylko po papier kuchenny i wycieram nogi i krocze. Zaczynam panikować.
Już wytarta wpadam do kuchni, gdzie Mama i K pakują mnie do szpitala. Trzeba jechać szybko do szpitala, więc zdenerwowana patrzę co przygotowali.
Na stole stoi karton (!) po jakichś konserwach, a w środku kilka przedmiotów.
- Spakowałam ci chusteczki higieniczne - mówi spokojnie Mama.
Ok, jedna paczka chusteczek faktycznie leży w kartonie. Oprócz niech siedem różnych zabawek. Nic więcej. Jestem przerażona, zszokowana, tłumaczę mamie, że zabawki zdecydowanie nie są potrzebne przy porodzie czy w pierwszych godzinach życia niemowlaka. Potrzebuję natomiast innych rzeczy. Wyrzucam zapłakana zabawki z kartonu, jestem wściekła, przerażona do szpiku i spanikowana do granic.
I wtedy czuję ścisk w karku, który zmusza mnie do przekręcenia się na drugi bok.
Sen. To był sen. Mimo, że szybko zasypiam ponownie, zapamiętuję dobrze te siedem zabawek w kartonie po konserwach. I na wszelki wypadek wkładam rękę między uda. Sucho. Uff...
Rozumiem przesłanie mojej podświadomości: "Dziś jest 26.10, na 26.11 masz termin, spakuj torbę."
Tak tak tak, do końca został miesiąc.
Plany związane z tym:
- spakować torbę do szpitala
- zacząć masować krocze i używać maści Natalis
- zacząć pić herbatkę na laktację
- codziennie przed snem ćwiczyć mięśnie krocza i odbytu
- od 37TC zacząć łykać wiesiołka (na którymś blogu przeczytałam o nim)
- kupić w końcu stanik do karmienia
Miesiąc to dużo. Chyba, że dzieciak wyskoczy szybciej. Cholera, oby nie.
haha, ja myślałam,że zostało mi 23 dni wakacji... i co? i mam wakacje, tyle że z bobasem w łóżku:) Torbę na szczęście miałam spakowaną, ale jak odeszły mi wody, to nie mogłam w to uwierzyć! Teraz sobie myślę, że lepsze takie zaskoczenie niż dłuuugie wyczekiwanie, gdzie końca nie widać!
OdpowiedzUsuńO rany, czytając Twój post z początku myślałam, że faktycznie zaczęłaś już rodzić i się cholernie przeraziłam, że mnie też to może czekać. :D
OdpowiedzUsuńDostałam dzięki Tobie motywacje również do spakowania torby i zaczęcia masowania krocza. Wiesiołka też zaczynam za niedługo brać, do tego herbatka z liści malin. Mam nadzieję, że to wszystko pomoże. :D
O torbie myślę na okrągło i planuję ją spakować miesiąc przed. Ale chyba wcześniej to zrobię i będę miała spokój:)
OdpowiedzUsuńAle mnie przestraszyłaś na początku :D Pakuj, pakuj torbę :)
OdpowiedzUsuńChyba też spakuje wcześniej,na początku grudnia niech już sobie leży spakowana :) Czytałam tego posta z otwartą buzią,narzeczony przychodzi i pyta co jest "a ja,no jedna z blogerek zaczęła rodzić i tesciowa jej zabawki spakowała do szpitala" a on "cooo??" poźniej zaczęłam się śmiać z mojego przerażenia i dałam mu przeczytać Twojego posta :)
OdpowiedzUsuńHaha... słuchaj siebie i bierz się za pakowanie :-)
OdpowiedzUsuńMoja torba była spakowana i czekała na godzinę 0. Gdy zaczął się poród trafiłam na oddział bez niej bo została z mężem. Siedziałam więc w koszuli, szlafroczku a na nogach miałam czerwone buty do pół łydki. Lekarzowi bardzo się to podobało i zagadywał za każdym razem gdy przechodził obok mnie :-)
Matko jak to czytałam to mi mało serce nie stanęło o.O Ale ja miałam pelno takich snów w ciąży. Raz śniło mi się, że się kąpię i myję pępek. Patrzę na brzuch i wywierciłam sobie myciem dziurę, a z dziury wystaje nóżka... Ile ja potem zasnąć nie mogłam o.O
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, obserwuję i zapraszam na ROZDANIE :) Może znajdziesz cos dla siebie i maleństwa :)
http://gabrysiowamama.blogspot.com/2013/10/rozdanie-u-gabrysiowej-mamy.html
Miesiąc to wcale nie aż tak dużo ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie spakuj torbę. Tak na wszelki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Magda
Ja przy pierwszej ciąży miałam spakowaną torbę ze 3 miesiące wcześniej.
OdpowiedzUsuńTeraz wszystko robię wolniej ale torba już czeka prawie w komplecie.
A sen niezły:)))