Bycie w ciąży oznacza w cholerę dużo ograniczeń- nie można robić wszystkiego na co ma się ochotę, jeść wszystkiego na co ma się ochotę, palić wszystkiego na co ma się ochotę i - co podkreślają wszystkie mądre książki - nie można pić wszystkiego na co ma się ochotę.

Nie powinno się pić gazowanych napojów w kolorach choinkowych lampek, bo nie są zbyt zdrowe. Kolor czarny nigdy nie wróżył nic pozytywnego, więc cola też odpada. Ale najważniejszy w tym kontekście jest oczywiście alkohol.



Są małe spory dotyczące wina- że w sumie raz na jakiś czas nie jest tak źle, że codzienna mała lampeczka też nie jest taka okropnie zła. Ale najbezpieczniej zrezygnować.
Se-myśle: 9 miesięcy to tylko chwilka, dla dobra kreweta lepiej dmuchać na zimne. Żeby potem nie zastanawiać się, czy to nie przypadkiem ta jedna konkretna szklaneczka wina, drinka czy piwa nie sprawiła, że moje dziecko ma trzy ręce albo jedno oko.

Ale ludzie jak widać są różni.


Sytuacja na weselu
Młody facet z końca stołu pokazuje mi butelkę wódki, ja kręcę głową i pokazuję dłonią swój brzuch. Facet przytakuje ale i tak zbliża się do mnie.
- To co, pijemy? - zagaduje.
- W ciąży jestem - odpowiadam z uśmiechem
- No ale co, nie pijesz?


Spotkana na ulicy kuzynka
- Mój zdolny narzeczony znalazł na mieście nowy pub, gdzie leją jakieś mega dobre piwo za piątaka - mówię jej.
- Łe, fajnie.
- No nie mogę się doczekać - mówię sarkastycznie - opiję się na maxa.
- Oj, nie przesadzaj, jedno czy dwa piwa możesz spokojnie wypić. Inaczej urodzisz abstynenta - dodaje z uśmiechem.



Serio? 
Ok, tęsknie do alkoholu, w sensie do upojenia, imprez, wariacji, luzu, tańców. Czasem wezmę łyczek piwa od K, czasem wypiję bezalkoholowe. Ale żeby ludzie wokoło mi DORADZALI picie? No to już trochę przesada.


A Wy co sądzicie? Jak jest z tym winem? Czy to prawda, że piwo jest dobre na laktację?