Psychoruchowo:

- w pozycji na brzuchu nogi proste lub półwyprostowane
- w pozycji na plecach łączy dłonie
- podciągane do pozycji siedzącej unosi głowę i ramiona
- w odpowiedzi śmieje się głośno i gaworzy, próby łączenia sylab


Rozrywkowo:

- może rozpoznawać znajome twarze i wykazywać zainteresowanie innymi osobami
- z pomocą rodzica może sięgać po przedmioty
- kręci na boki i piszczy z rozkoszy
- interesuje się ruchami swoich rączek
- potrafi chwycić przedmiot, którego dotyka




Mam dziecko mniej więcej podręcznikowe- nie jest ani zbyt wrażliwe, ani zbyt płaczliwe, jest nawet według testu z książki Tracy Hogg - właśnie podręcznikowe. A jestem zmęczona. Noce nieprzespane, dni przepełnione ogarnianiem dzidzi i domu. Więc naprawdę naprawdę nie wiem, jak radzą sobie matki trudniejszych dzieci, a jak samotne matki? To już dla mnie w ogóle nie do pomyślenia. Jak powiedział Bóg w filmie "Bruce Wszechmogący": 

"Rozstąpienie się zupy to nie cud, to sztuczka. 
Samotna matka na dwóch etatach, która znajduje czas dla dziecka- to jest cud" 

Mi się wydaje, że kobieta- matka razem ze swoim dzieckiem to cud. Kobieta, która w kilka miesięcy uczy się robić miliard rzeczy na raz, nie sypiając i nie odpoczywając tyle ile powinna oraz małe dziecko, które w kilka miesięcy uczy się być człowiekiem. 
Jasna dupa. Cud.

A ja na dwa tygodnie zamieniam się w samotną matkę - K wyjechał w delegację. Do Tunezji. Nie wiem, jak wszystko ogarnę, zawsze gdy wracał z pracy trochę mnie odciążył, dzieckiem się zajął... a tak? 24 godziny na dobę jestem ja i tylko ja.
No dobra, mam rodziców, którzy na spacer wyjdą, ale wiecie- na dłuższą metę, to nadal jestem tylko ja.

Dziś wizyta u dermatologa, wiecznie coś. Tym razem uczulenie na całym ciele- czerwonawe suche placki. Gdy byliśmy 2 tygodnie temu u dermatolog, powiedziała, że to ciemieniucha (plamy były tylko na głowie i jedna na brzuszku). Gdy wskazałam tą na brzuszku, pytając czy ciemieniucha może być na brzuchu ta odparła, że to pewnie od pieluszki. 
Głupia pinda. 
Teraz mała ma plamy na głowie, na szyi, na ramionach, na brzuchu... Masakra. A pilnuję co jem. Ciuszki ma prane w JELPie, płyn do kąpieli ciągle ten sam, nie wiem od czego może to mieć. Próbowałam na ta głowę i oliwki, i emolium na ciemieniuchę i emolium do kąpieli i ostatnio dwóch maści (hydrocortisonum i clotrimazolum) i one trochę pomogły, ale całość nadal się rozprzestrzenia, więc według mnie trzeba by znaleźć przyczynę a nie tylko leczyć skutki.
No ale od tego są lekarze, zobaczymy.

Rozmawiałam ostatnio z młodą mamą apropo tego co dzieje się u mnie w nocy (mała budzi się co 2-3 godziny). Analizowałam nawet jak je w nocy i zauważyłam, że średnio jedno karmienie na noc to ma tylko chcicę na ssanie, i po paru minutach zasypia- tutaj koleżanka doradziła użycie smoczka zamiast cycka. Poza tym ważne by dziecko mimo wszystko zasypiało w łóżeczku swoim, więc teraz gdy w nocy karmię, od razu przenoszę małą do łóżeczka, mimo że jeszcze nie do końca śpi, po to by zasypiała już u siebie. 
Jednak jedna rzecz mnie nadal zastanawia- koleżanka doradziła, by reagować w nocy dopiero gdy mała zacznie kwilić/płakać. Ja do tej pory reagowałam szybciej, bo słyszałam, że mała kopie nogami, przebudziła się, rozkopała kołdrę i ssie łapki. Więc nie czekałam, wyciągałam i karmiłam. Może reaguję za szybko? Może mała zasnęła by z powrotem sama? Może nauczyłam ją, że nie warto zasypiać z powrotem, bo zaraz pojawi się cycuś? Jak sądzicie?