Dzisiejsze spotkanie, jak pani Wioleta uprzedzała tydzień temu, mogło zmienić podejście naszych mężczyzn do kwestii towarzyszenia nam przy porodzie. Aktualnie K ma podejście takie: "nie wiem, co mam robić, ale będę towarzyszył; nie przecinam pępowiny". Dlatego na zajęcia idę lekko martwiąc się, że może mu się odmienić na gorsze.

Zaczynamy od gimnastyki, najpierw  ćwiczenia rozciągające, potem ćwiczenia właściwe- na czworakach, po wszystkim pozycja leżąca na lewym boku i komplet z ostatnich zajęć: oddechy brzuchem, zwieracze i ćwiczenia Kegla. Całość trwa pół godziny i staram się nie parsknąć śmiechem, gdy wszystkie w tym samym momencie robimy głośne wydechy (jak jakaś przerażająca sekta ciężarnych) oraz gdy Wioleta przy jednej z pozycji mówi, że mamy poruszać kręgosłupem jak kociaki. Przecież my wyglądamy co najmniej jak grupa misiów panda z syndromem zaburzonego trawienia. 

Przez całe ćwiczenia zerkam na zegar, niepewna czy K zdąży i - co ważniejsze - czy trafi w odpowiednie miejsce. Po ćwiczeniach drzwi się otwierają i widzę ojca mojego dziecka, więc się uspokajam. Zaczynają się zajęcia. Wioleta pyta nas i naszych panów, jak wyobrażamy sobie poród i jak to będzie przebiegać. Zgodnie z oczekiwaniem mężczyźni za dużo nie wiedzą, jednak z zaskoczeniem stwierdzam, że dziewczyny o wiele większej wiedzy niż ich partnerzy nie posiadają - wszystkie mówią, że będzie bolało, że mają za zadanie urodzić dziecko, ale jak to wygląda- nie mają pojęcia

Dżizas.

Dobra, poniżej wklejam najważniejsze rzeczy z dzisiejszych zajęć:
- ciąża donoszona jest między 38 a 42 tygodniem, w tym przedziale należy być przygotowanym do ewentualnego porodu, w praktyce oznacza to spakowaną torbę do szpitala i wygolone co nieco między nogami (Wioleta doradziła pomoc ojca dziecka przy goleniu... jednak połączenie "mój mężczyzna+ MACH3+ moje wargi sromowe"... jakoś mnie nie zachęca)
- symptomy przepowiadające, które mogą pojawiać się w ciągu 2 tygodni przed porodem to: skurcze (mniej lub bardziej regularne, niebolesne, trwające nie dłużej niż 2 godziny,  z częstotliwością nie częstszą niż raz na 10 minut), wypadnięcie czopu śluzowego (coś w stylu korka do butelki, ale w wersji bardziej obleśnej i galaretowatej)  oraz "opadnięcie" brzucha
- symptomy "do porodu", czyli oznaczające, że WŁAŚNIE SIĘ ZACZYNA to: skurcze, którym towarzyszy ból, o częstotliwości większej niż 10 minut oraz odejście wód płodowych
- gdy zauważymy skurcze, którym towarzyszy ból, o częstotliwości większej niż 10 minut należy: patrzeć na zegarek i obserwować skurcze, na szpital ruszamy w momencie gdy częstotliwość skurczów zwiększy się do 7 minut
- gdy odejdą wody płodowe należy zatrzymać się w pozycji, w której nas to zaskoczyło by wody do końca wyleciały a następnie wziąć szybki prysznic, założyć majtki z podpaską i ruszyć na szpital (wyjątkiem jest odejście zielonych wód płodowych- wtedy olewamy prysznic i lecimy od razu do szpitala); nie zawsze wody odchodzą "na raz", czasem mogą się sączyć, więc ważne by obserwować co z nas wylatuje ;)
- do szpitala należy: zdjąć całą biżuterię, związać włosy (najlepiej w warkocz), mieć niepomalowane paznokcie, najlepiej ogolone co-nieco; posiadać komplet dokumentacji ciążowej
- poród dzieli się na 3 fazy: faza pierwsza to walka o rozwarcie pełne (czyli 10cm.), należy w niej przestrzegać rad położnych co do aktywności- będzie ona uzależniona od pozycji dziecka; zadaniem partnera jest wspieranie rodzącej w chodzeniu, skakaniu na piłce, czy innych czynnościach, które będzie wykonywać; faza druga to rozwarcie 10cm. i pojawienie się skurczy partych- czujemy wtedy parcie na stolec, jednak zaczynamy przeć dopiero za zgodą położnej (która sprawdzi czy położenie dziecka jest ok), partner staje wtedy przy głowie rodzącej i wspiera (Wioleta ostrzegła przed możliwymi siniakami po ucisku rodzącej), położne cały czas informują rodzącą co ma robić, kiedy oddychać i na jakim etapie jest poród, po wszystkim dzidzia trafia mamusi na klatkę piersiową, partner jest pytany czy chce przeciąć pępowinę, następnie podąża za dzieckiem i w końcu wychodzi, ponieważ następuje faza 3 porodu czyli rodzenie łożyska, ewentualne szycie i oględziny poporodowe
- pierwsza faza porodu może trwać do 18 godzin, co do drugiej fazy - jest szansa urodzenia "na jednym skurczu" partym, jednak taki przywilej mają zazwyczaj kobiety, które rodzą po raz siódmy; my- pierworódki- możemy liczyć na 3-5 skurczów partych; podczas jednego długiego skurczu mamy prą około trzy razy


Nie chcę wyjść na głupią, ale przyznam- nie boję się porodu. Być może spanikuję, gdy odejdą mi wody, albo gdy zaczną się skurcze parte, ale w tym momencie- nie boję się, nie nastawiam się negatywnie. Mam zadanie, jasno przedstawiony zarys realizacji, wiem na co się piszę i dam radę.

Amen.