Wyprawka dla Mojego Kreweta to aktualnie łóżeczko i karuzela Fisher Price'a. Czemu nie kupuję innych rzeczy? Z lenistwa i... żeby nie zapeszyć chyba. No ok, jestem twardo stąpającą po ziemi dwudziestosześciolatką, ale wiecie- lepiej dmuchać na zimne. Mam jeszcze ponad sto dni na zakup wszystkiego, jest jeszcze czas.

ALE
Przyjmuję wszelkie prezenty. Oj, kocham prezenty. 
Przedstawiam więc dwa pakiety, które ostatnio dostałam. Jeden to część wyprawki dla dzidzi, drugi- a co tam!- jest dla mnie :)


Pakiet dla Mamusi.

Biżuteria ręcznie robiona przez pewną utalentowaną dziewuchę (polecam jej wyroby). Przepiękna w swej prostocie bransoletka z wizerunkiem mamy z dzieckiem bawiących się w samolot oraz urocze delikatne kolczyki z malutkimi wózeczkami! Moja dusza piszczy z podniecenia, jak małolata, która złapała majtki Justina Bibera.





Pakiet dzidziowo- porodowy

Ostatnio odwiedziła mnie psiapsióła z dzieciństwa ze swoim Tadziem rodzonym w styczniu. Podzieliła się ogromem rad z doświadczenia ("kupuj ciuszki zapinane w kroku, a nie na ramionkach, bo nie będziesz przecież co 2-3 godziny ściągnąć z niego całego ciuszka, żeby zmienić pieluchę") i wręczyła mi wielką pakę, zawierającą:
- paczkę pieluszek na start (tescowych, tak na wszelki wypadek)
- paczkę podkładów dla mamy po porodzie Bella
- maść na sutki do karmienia i przed porodem Maltan
- smoczek na start Canpol


Czyli do naszych wieczornych tradycji związanych z wcieraniem przez K balsamu na rozstępy w brzusio (psiapsióła doradziła zmienić go na oliwkę dla dzieci) dojdzie jeszcze na dwa miesiące przed porodem wcieranie maści w sutki. Już nie mogę się doczekać :D


Kocham prezenty, kocham, kocham, kocham! :)




Filmik na dziś (przesłuchajcie KONIECZNIE!):