Wróciłam, żyję i wszystko jest w najlepszym porządku.

Dużo ludzi to jeszcze nic. Dużo pozytywnie zakręconych i różnorodnych, bawiących się ludzi - o, to jest Woodstock. 

Minęłam kilku Świętych Mikołajów, dwie męskie prostytutki i krowę, a to tylko kilku walniętych przebierańców na tej imprezie. Widziałam tabliczki z napisem "free hugs", "free kisses", "zbieram ma buty", "szukam żony", "pokaż cycki a zapłacę 20 zł", "jeśli masz dużego penisa, dorzuć się", "zjem po tobie", żadnych chamskich tekstów, wszyscy pożądający głównie alkoholu lub kasy na alkohol. Ba! Sama widziałam trzy nieogolone męskie tyłki, jedno ogolone męskie jądro oraz dostałam dwie piątki i jednego przytulasa. For free oczywiście. 



Było kilka osób walczących z grawitacją, jeden wyraźnie przegrywający. Dużo śpiących i drzemiących, a wokoło kręcący się patrol osób czuwających nad bezpieczeństwem innych. A ludzi ogrom!

Byłam na koncercie Ja Mmm Chyba Ściebie (czyli Łowcy. B) oraz Farben Lehre. K wszędzie prowadził mnie za rękę, pilnując czy czegoś nie potrzebuję i czy jestem bezpieczna. Spisał się na medal, nie pił alkoholu, żeby prowadzić w drodze powrotnej mimo, że ja mogłam.

A co mnie oburzyło na tej imprezie? Była jedna taka rzecz.
Pewnie pomyślicie o sikających na siebie małolatach, paplających się w błocie narkomanach, agresywnych nagich mężczyznach... Pudło! Niczego takiego nie było. Był natomiast na oko ośmioletni chłopiec siedzący po turecku na trawce, pijący pod mamusinym okiem w najlepsze półlitrowego energydrinka Monster. Kilkulatek pijący wielki napój energetyczny.  Jezu.

Po powrocie wzięłam prysznic, położyłam się na plecach i zabrałam się za czytanie. I wtedy się zaczęło, była północ, czas w którym normalnie zasypiam i czuję, że Dzidziol kopie. Tym razem czułam to i patrzyłam na to (patent z położeniem czegoś na brzuch jest rewelacyjny). Co chwilę wybuchałam śmiechem, jak takie małe coś może uderzyć tak mocno, że odgniata mi sie brzuch?! Magia. Po prostu magia.

A dziś rano dostałam na pobudkę sex z wielkim O! oraz naleśniki, mimo, że K sam jadł jajeczniczkę. A w planach na dziś składanie łóżeczka. Jestem przepełniona szczęściem, znów sprawdza się prawda o równowadze w przyrodzie - było źle (pisałam o tym tu), jest dobrze. Niech zostanie dobrze. 



Nuta na dziś: